Luty. Znienawidzona zima: mróz i śnieg. Widok z jej byłego gabinetu wychodził wprost na góry i
pewnie miał spore walory turystyczne, ale ona się nad tym nie zastanawiała. Livii kojarzył się jedynie z tym, że kolejny raz przemarznie i być może będzie chora.
Całe zimy dokuczał jej katar, przez co naprawdę ciężko było pracować, szczególnie teraz, kiedy wyznaczyła sobie nową misję. Od kilku
miesięcy wyraźnie się dusiła w tym miejscu, brakowało jakiegoś większego sensu wszystkiemu, co zamierzała robić, nie miała też żadnych perspektyw. Godzinami bez przekonania wpatrywała się w okno, artykuły pisząc na ostatnią chwilę, schematycznie,
prosto, bez zbędnej staranności, na którą siliła się jeszcze dwa lata temu. Niektórzy
nazwaliby to kryzysem wieku średniego, ale nie ona. Była pewna, że nie zapada w
depresje zimową i nie potrzebny jej terapeuta. Inni mogliby Livii
zazdrościć, miała mieszkanie i pewną pracę, jedynastoletni mercedes nadal robił
spore wrażenie, nie musiała narzekać na urodę, ani powodzenie, co więcej była świadoma
własnego uroku, wad i zalet. Mogłaby w nieskończoność spędzać osiem godzin w
biurze pisząc beznadziejne artykuły na tematy polityczne, karmić kota po powrocie,
sprowadzać coraz to innych mężczyzn, chodzić na imprezy i wyjeżdżać na wakacje
do ciepłych krajów. Było ją na to w końcu stać. Mogła, ale nie chciała. Życie
nie było idealne, a wspomnienia ciążyły, odbijając się echem podczas nocnych
koszmarów. Całą przestrzeń wypełniała samotność. Nikt jej nie odwiedzał, nie miała rodziny, ani
przyjaciół. Mieszkała w niewielkim miasteczku, gdzie inni interesowali się życiem panny Berg bardziej niż swoim własnym. Ostateczną decyzję podjęła bardzo
spontanicznie, choć plan krążył w jej myślach już od bardzo dawna. Wystawiła dwupiętrowy
apartament na sprzedaż, oddała kota sąsiadce, a na biurku szefowej wylądowało
wypowiedzenie. Starała się o pracę w domu, taką przez internet, ale jej dorobek literacki nie był imponujący,
także nie była w tej sprawie zbytnią optymistką. Wiedziała jednak, że musi wrócić
do Lucerny i dowiedzieć się dlaczego zginął brat i kto mu to zrobił. Chciała też
zorientować się komu przeszkadzała cała ich rodzina. W mieście wynajęła pokój, ponieważ nie było żadnych wolnych mieszkań, po pracy miała
się spakować i wyjechać, co było jej bardzo na rękę. Ostatecznie włożyła do
kartonu kilka osobistych rzeczy, spojrzała ostatni raz na puste, mocarne, drewniane biurko, pożegnała się z kolegami i koleżankami z
którymi rozmawiała przy kawie i wyszła stukając wysokimi obcasami o parkiet. Nigdy
nie zrezygnowałaby ze szpilek, nawet teraz, kiedy na chodniku łatwo było się poślizgnąć. Słynęła z dbałości o wygląd, jej fryzura zawsze ułożona była idealnie. Nie pozwalała, aby naturalne loki układały się według naturalnego rytmu, zmieniła je na fale. Często zakładała słoneczne okulary, nawet w zimę, aby śnieg nie męczył jej spojówek, a dziewczęcego uroku dodawały jej dołeczki w policzkach. Była niskiego wzrostu, niecałe metr i sześćdziesiąt pięć centrymetrów oraz ważyła niespełna czterdzieści osiem kilogramów, co sprawiało, że przy sprzedaży alkoholu nadal proszono ją o dowód. Do tego wyglądu zupełnie nie pasowało wyniosłe uosobienie. Bez żalu opuściła zabytkowy budynek redakcji.
Nienawidziła tej roboty, ale musiała przyznać, że płacili naprawdę przyzwoicie.
Przypuszczała nawet, że Luis dorzucał się do pensji. Nie chciała okazywać słabości, ale brakowało jej go. Kiedyś twierdziła, że rozstanie to dobry pomysł, ale radzenie sobie samemu nie było
proste, szczególnie kiedy przez wiele lat ktoś robi wszystko za Ciebie. On znał odpowiedzi na każde pytanie i choć nie wpisywał się na listę
największych romantyków był dla niej, jak to określała „dobry” tak jak
potrafił. Nie widziała go trzy lata, najbardziej zabolało jednak gdy okazało
się, że się ożenił. Zrobił wszystko, aby wyciągnąć
ją z brudnego świata, do którego oboje należeli. Ona musiała jednak wrócić z
powodu sumienia i wątpliwości. Zresztą
uznała, że nie ma nic do stracenia, musiała te osoby znaleźć i zabić, nawet
kosztem swojego życia, nawet gdyby okazało się, że za wszystkim stoi Luis.
Wynajęty pokój
nie był tak wysokiego standardu do jakiego się przyzwyczaiła, ale postanowiła
oszczędzać pieniądze i nie wydawać ich na zbyt wystawne życie. Wieczorem, po
włożeniu rzeczy do szafy, w swój pierwszy dzień w nowym miejscu zapragnęła nie
tylko wejść z stopami w stare ślady, stwierdziła, że Luis powinien wiedzieć, że zrezygnowała z ich wspólnych ustaleń.
Niepewnie rozłożyła kartkę papieru wyrwanego z środka zeszytu, chwyciła za długopis i starała się przelać
wszystkie myśli.
Drogi
Luisie (a może Loisie? Jak powinnam napisać?)Przyszedł czas kiedy gospodaruję
wieczór na napisanie do Ciebie kilku słów. Na początku chciałabym Ci
pogratulować. Ułożyłeś sobie życie na nowo. Dałeś sobie doskonale radę, choć
oczywiście wiedziałam, że tak będzie. Tylko ja zostawiłam siebie na pastwę
losu, ale wiesz co? Jest mi już wszystko jedno. Nie kręci mnie rodzina, to jest
nic nie warte, przyjdzie ktoś i Ci wszystkich posprząta, a potem musisz żyć z
tą okropną myślą do końca. Co więcej, z całej gromady zostaniesz tylko Ty i
będziesz miał straszne koszmary i wyrzuty sumienia, dlaczego to właśnie Ciebie ocalono?
Ja wiem dlaczego jestem wybrańcem, co chyba boli jeszcze bardziej. Uratowała
mnie dupa, a raczej to, że raczyłeś się nią zainteresować. Tak, „dupa” to
nieeleganckie słowo i nie pasuje do Twojego garnituru, ale jakże dobitnie podkreśla sytuację. Jak zapewne
wiesz zrezygnowałam z załatwionej mi przez Ciebie posady, bo jak mam się uwolnić,
kiedy otaczasz mnie w każdym calu? Mieszkanie, samochód, praca, pieniądze,
każda moneta i rzecz śmierdzi Tobą na kilometr. Uważam też, że moja rodzina była coś
warta, a ja jako osoba, której udało się przetrwać wszelkie zawirowania
powinnam wyjaśnić ostatecznie wszystkie wydarzenia. Zresztą napiszę
konkretnie, bo nigdy nie byłam artystką, o czym wiesz doskonale. Rodziców pamiętam i trzymam ich w
sercu, pocieszałeś mnie i mówiłeś, że wypadki chodzą po ludziach, mimo że zostali zastrzeleni. Prawda.
Przymknęłabym na to oczy i żyła dalej. Nie jestem jednak już tak ustępliwa, jeżeli mówimy o Edim. Sytuacja
wygląda inaczej. Ty wiesz swoje, ja też. Jeżeli maczałeś w tym palce to lepiej
się postaraj, abym się nigdy o tym nie dowiedziała. Ktokolwiek to zrobił słono
zapłaci za wszystkie wyrządzone mi krzywdy, nie ważne czy mam do tego kogoś
sentyment czy też nie – rozumiesz o co mi chodzi, prawda? Zemsta to dobry motyw zbrodni, jeżeli nie
zdołam uciec to w najgorszym wypadku zamkną mnie w wariatkowie, czego się nie
boję, bo doskonalę wpasuję się w ten klimat.
Zrobiłeś wszystko, aby odsunąć mnie od złego
świata, ale chyba miałeś świadomość, że nic z tego nie wyjdzie? Przecież nie
można stać się od razu z menelki księżniczką. Ta zamiana się nie uda.
Zostawiłeś mnie na pastwę losu, a mi przeszłość nie dała spokoju. Zmieniam
swoje życie, rzucam pracę, sprzedam mieszkanie i
wkraczam do akcji. Dowiem się kto to zrobił czy to akceptujesz czy też nie.
Odebrałam w końcu szkołę od samego mistrza czarnych interesów. Nie straszę Cię,
ale pewne rzeczy mi się rozjaśniają. Za dużo wkładałeś palce tam gdzie nie
powinieneś, kiedyś, bo teraz to z Ciebie zrobił się obywatel idealny. Nie
wierzę w przypadki i zbiegi okoliczności. Za bardzo ogarnia mnie natura cynika,
kiedy to wszystko oglądam. Chyba miałeś świadomość, że kiedyś wyrosnę z
naiwności? Edi nie zginął przypadkiem i oboje dobrze o tym wiemy! Czujesz, że wywijam Ci się z rąk, że sama żądze swoim życiem. Porzuciłeś chyba nadzieję, że uda Ci się ustawiać wydarzenia pod swoje
wyobrażenie.Wszystkiego się dowiem, choćbym miała przepłacić to życiem!
Wciąż patrzysz na mnie zapewne z pogardą,
litujesz się. Widzę tę minę kiedy czytasz poszczególne słowa. Znam Cię.
Naoglądałam się Twojej twarzy aż nadto w dzieciństwie i kiedy byłam jeszcze
nastolatką. Wydaję Ci się, że jesteś ponad mną, że jesteś lepszy od innych
ludzi i wszystko ujdzie Ci na sucho. Ta cała historia zasługuję na to, aby wyjść na
światło dzienne, oczywiście nie teraz. Dla rodziców, dla Ediego, w imię mojej
miłości i poświęcenia. Zanim wydasz ostateczny wyrok zobacz dlaczego jestem zła
do szpiku kości. Nie rozumiesz tego? Nie musisz.
Nie martw się, przyjdzie czas i na każdego
spadnie sprawiedliwość. Na mnie, na Ciebie. Nie jestem już małą naiwną dziewczynką i
mam świadomość, że każdy nasz ruch i słowo ma jakieś konsekwencje. Mam aż za
dużo świadomości! Nie spytasz w odpowiedzi co u mnie słychać. Zapewne nie
doczekam żadnego słowa od Ciebie. Układasz właśnie idealne życie w cudownym
świecie. Grzejesz wygodny fotel i pierdzisz w stołek. Wygoda jest Twoją domeną.
Zabawne, że nie mam Ci nic więcej do
powiedzenia. Długo bujam się na krześle i obgryzam końcówkę długopisu. Za
bardzo się ode mnie oddaliłeś. Przez to czuję pustkę. Nie masz na mnie tyle
czasu, a może przyjąłeś porażkę, ale brakuje mi Naszej gry. Dzięki temu jednak
bardziej skupiam się na tym, co mam do wykonania, a potem? Nie wiem. Życie może
się skończyć, mogę wyjechać albo coś innego, obojętnie. Na razie nie myślę o tym. Nadal
mam potrzebę tłumaczenia Ci się z tego co robię. To niedorzeczne. Przestałam
przecież pragnąć Twojej akceptacji już pięć lat temu, kiedy przejrzałam
wreszcie na oczy. Nawet Ty dostrzegasz, że to jakieś chore. Może powinieneś
zasponsorować mi kilka sesji u Twojego terapeuty? Wiem, że go masz. Mam tylko
nadzieję, że nie zdradzasz Naszych tajemnic.
Ostatnio byłam w moim rodzinnym domu.
Pozbyłam się traumy, którą tak wpajałeś mi, kiedy oboje z Edim biegaliśmy po
Twoim ogródku. Potrafię przekroczyć ten próg bez mrugnięcia okiem. Nie
przerażają mnie szare rodzinne fotografię na ścianach i nie wyrzuciłam klucza.
Teoretycznie to mój dom i mogę się do niego nawet wprowadzić, ale za jasno by
to wszystko wyglądało. Zbyt uchwytna byłabym dla otoczenia, a zależy mi,
aby tak nie było. Ty chyba nie byłeś zdolny spojrzeć podobiźnie ojca w oczy, bo
to co tam znalazłam sprawiło, że czuję się pewniejsza i widzę szanse na lepsze
jutro. Uważałeś mojego tatę za idiotę, ale on nie był w ciemię bity. Nie unoś
się. Wszystko jest w bezpiecznym miejscu z dala od Twoich wścibskich paluchów,
nie tylko Twoich! Wiesz, że nawet te wszystkie pamiątki i zdjęcia mnie nie
rozczuliły? Wręcz przeciwnie. Utwierdziły w przekonaniu, że zrobiłeś ze
mnie silną kobietę i przygotowałeś na życie pełne cierpienia. Mam wrażenie, że
kochasz mnie dziwną miłością. Wystawiasz na krzywdę, ale wcześniej
przygotowujesz, abym doskonale poradziła sobie w danej sytuacji. Nie obwiniam Cię za wszystko, wiem że nie
byłbyś w stanie posunąć się do pewnych rzeczy, ostatecznie jednak jesteś
człowiekiem bardziej niż ja. Mimo to nie planuję Cię oczyszczać. To nie ten
czas.
Zastanawiam się, czy za bardzo Ci się nie
narażam. Czy pozwolisz mi wyjaśnić tę sprawę? Może jednak wydasz na mnie wyrok, postąpisz jak kiedyś. Oduczyłeś się już usuwać ludzi? Oczywiście, że to robiłeś Luis! Czy wyglądam na wariatkę?
Masz swoich ludzi w Luzernie i nie dam sobie wmówić, że nie. Jesteś zbyt
zapobiegawczy, aby odciąć się całkowicie i lubisz kontrole. Chyba nie jesteś na
mnie zły. Zresztą, przecież jesteś szczęśliwy. Ona z zapałem gotuje Ci obiady,
a Ty chodzisz w garniturze do pracy. Masz nowe imię i nazwisko. Ona chce
dzieci, a Ty się przestań bronić. Nie będę dla Twoich synów taką doklejoną
ciotką jak Ty do mnie. Nie chcesz przecież, aby ona z desperacji zaczęła buszować po Twojej historii,
zbyt dużo by się dowiedziała. Wiele informacji czeka na samym wierzchu,
wystarczy sięgnąć ręką. Skompromitowałbyś się, więc zrób tego dzieciaka i
spróbuj choć raz być jak normalny człowiek. Smród zła czuć za Tobą na
odległość, ale przecież potrafisz być dobry. Niema silniejszej miłości od tej
rodzicielskiej, może ona Cię naprawi? Nie sądziłam, że się ustatkujesz. Nawet
mnie potrafisz zadziwić, a kto zna Cię lepiej? Przecież to nasz chory związek,
którego oboje nie umiemy zaakceptować.
Przyznaj, że nie walczymy sprawiedliwie. Ty
możesz zapłacić komuś kto wykona brudną robotę za Ciebie, ja muszę radzić sobie
sama, ale wcale mnie to nie przeraża. Wręcz przeciwnie czuję się silniejsza niż
Ty. Przerosłam mistrza, który cały czas wahał się czy powinien mnie czegoś
nauczyć czy też nie. Ile razy dostawałeś furii, a ja patrzyłam na Ciebie
zastanawiając się co Cię tak gnębi? Ty jesteś lepszy z matematyki, więc policz. Nikt nie jest z kamienia. Moja rodzina była
zbędna. Mój brat wdał się w ojca i nie prosto było go omamić. Tobie
też nie pasowało to jak świetnie sobie radzi w życiu. Wszyscy mieliśmy iść na
stracenie, ale Ty jesteś zbyt cwany, a ja byłam zbyt ważna, abyś pozwolił mi
zdychać. Daje mi to pewną satysfakcję. Ile to lat musiało minąć, abym wreszcie zaczęła prawidłowo wnioskować? Myślę, że już Ci udowodniłam, że
nie jestem prostym przeciwnikiem, że nie idzie mnie omamić prostymi
uczuciami i zgubić na pierwszym lepszym zakręcie. Powinnam teraz rodzić dzieci
i zajmować się domem, robić błyskotliwą karierę, bo nie należę do głupich, taki
kiedyś miałam plan. Teraz boję się wszystkiego co ludzkie i unikam
przywiązywania się do czegokolwiek. Mąż i dzieci przeszkadzaliby mi w zadaniu.
Skończę. Nie chce zmuszać Cię do poświęcania
mi więcej czasu niż jest to konieczne. Przecież czekają ważne sprawy, o wiele
ważniejsze niż ja i moje głupie wypociny. Szkoda, że nie umiesz docenić moich
działań tak jak kiedyś. Za bardzo siebie nienawidzimy. Uczucia są podobno
zgubne, więc wole traktować Cię jak kogoś kto nie istnieje. Wpisuję Twój adres
na kopertę, ale nie kojarzę go z Tobą. To Ty sam się oddaliłeś, ale każdy musi
myśleć o sobie. Nie podpiszę się. Nie muszę, bo doskonale wiesz kto jest
nadawcą. Odezwę się znów dokładnie za dwa miesiące i podziele moimi ustaleniami. Przyda się, abyś dostał je z pierwszej ręki.
Odłożyła długopis i naciągnęła rękawy swetra, jakby to dawało poczucie, że jest cieplej. Nie było. Długi, żeliwny grzejnik chyba nie spełniał swojej roli tak jak powinien, może to przez te nieszczelne, zabytkowe okno. Szczęśliwie zaraz obok kaloryfera stało łóżko wyposażone w kołdrę z wełny owczej. Starała się nie łudzić, że Luis jej w czymś pomoże. Niestety, ale on nie zrozumie tej potrzeby zemsty. Czy był kiedykolwiek do kogoś przywiązany? Choć znajdowała się sama w pokoju odruchowo wzruszyła ramionami. Zapewne też nie odpisze, a ona w dodatku będzie miała monitoring w postaci jego ludzi. Z drugiej strony naiwnie liczyła na ochronę, bo może i jej były ukochany nie będzie pomagał w rozwiązaniu sprawy, a wręcz wszystko utrudni to raczej skoro podtrzymywał ją przy życiu do dziś to może planuję ją uchronić całkowicie. Wyszukała w torebce kartkę z adresem do Nowego Jorku, pod którym podobno stacjonował Luis, poprosiła o ten z biura, ponieważ nie chciała, aby kopertą zajęła się jego wybranka. Ze starannością przepisała tekst i nakleiła znaczek. Kładąc się spać szybciej niż zwykle obiecała sobie, że od następnego dnia weźmie się ostro do pracy i rzeczywiście pójdzie do domu rodziców, a potem dokładnie przeanalizuje wszystko to co z tamtego okresu pamiętała.Czas też, aby do słodkiej zemsty poszukać wspólników.
Odłożyła długopis i naciągnęła rękawy swetra, jakby to dawało poczucie, że jest cieplej. Nie było. Długi, żeliwny grzejnik chyba nie spełniał swojej roli tak jak powinien, może to przez te nieszczelne, zabytkowe okno. Szczęśliwie zaraz obok kaloryfera stało łóżko wyposażone w kołdrę z wełny owczej. Starała się nie łudzić, że Luis jej w czymś pomoże. Niestety, ale on nie zrozumie tej potrzeby zemsty. Czy był kiedykolwiek do kogoś przywiązany? Choć znajdowała się sama w pokoju odruchowo wzruszyła ramionami. Zapewne też nie odpisze, a ona w dodatku będzie miała monitoring w postaci jego ludzi. Z drugiej strony naiwnie liczyła na ochronę, bo może i jej były ukochany nie będzie pomagał w rozwiązaniu sprawy, a wręcz wszystko utrudni to raczej skoro podtrzymywał ją przy życiu do dziś to może planuję ją uchronić całkowicie. Wyszukała w torebce kartkę z adresem do Nowego Jorku, pod którym podobno stacjonował Luis, poprosiła o ten z biura, ponieważ nie chciała, aby kopertą zajęła się jego wybranka. Ze starannością przepisała tekst i nakleiła znaczek. Kładąc się spać szybciej niż zwykle obiecała sobie, że od następnego dnia weźmie się ostro do pracy i rzeczywiście pójdzie do domu rodziców, a potem dokładnie przeanalizuje wszystko to co z tamtego okresu pamiętała.Czas też, aby do słodkiej zemsty poszukać wspólników.
--------------------
Oto pierwsza część. Bardzo bym chciała, aby Wam się podobała, ale jak wiadomo gusta są różne.
Zastanawiam się czy Olivia zrobiła na Was pożądane wrażenie. Luisem zajmę się w kolejnej części, jeżeli ktoś czeka na przystojniaka :)
Bardzo fajne! Wciągają mnie Twoje wspaniale długie opisy mogłabym to czytać w nieskończoność
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Amy ;)
Dziękuję za komentarz u mnie na blogu :) Akurat to, że inni interesują się cudzym życiem niż własnym jest niestety dość częste. Co do bohaterki 165cm to wcale nie jest mało :D fakt pewnie jest szkieletorem przy wadze 48kg. Ale co jak co ale te „kilka słów” wyszły dość obszernie :) Namowa na dziecko? Ciekawe ciekawe….
OdpowiedzUsuńCzyli w skrócie mówiąc czekam na dalszą część
Pozdrawiam
[http://wybranka-cienia.blogspot.com/]
Ale mi żal głównej bohaterki. Jest uwięziona w przeszłości i nie może sobie poradzić z emocjami (a przynajmniej ja to tak zrozumiałam ;). A z jej listu czuć zazdrość o Luis'a, a jednocześnie ogromną nienawiść. Uwielbiam takie historie!
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy :)
[http://niziolkowy-los.blogspot.com/]
[http://noce-neverwinter.blogspot.com/]
To prawda. Wiążą się z nim miłe wspomnienia, jest to jej pierwsza miłość i to w dodatktu tak długa, więc nie może o nim zapomnieć, z drugiej strony nie może też mu wybaczyć tego co zrobił źle :)
UsuńDobrze się czyta. Główna bohaterka z problemami emocjonalnymi, to lubię:) Świetny początek tylko trochę długi:) Nie żebym narzekała, ale lepiej krócej, a częściej, bo na widok takiej taśmy tekstu można się przerazić xD
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy! Weny!
Mi się tam wydawało, że nie wyszło aż tak długo :) Chociaż może mam złe wrażenie. Rzeczywiście to przemyślę.
UsuńNa początku podziękuję ci za komentarz, miło wiedzieć, że komuś się to podoba :*
OdpowiedzUsuńCo do części pierwszej, naprawdę przyjemnie się ją czytało, mimo iż nie przeżywam, a przez to nie rozumiem problemów bohaterki. Ja tam w życiu się byłymi nie przejmowałam ;D
Wyłapałam dwa małe, naprawdę malutkie błędy :) po pierwsze: nie jedynastoletni, tylko jedenastoletni :) po drugie, nie niezpełna, tylko niespełna :)
zachęcam do dalszego pisania, bo bardzo zainteresowała mnie część pierwsza :*
Myślę, że ona to przeżywa, bo Luis był dla niej jak partner i ojciec. Bliska osoba.
UsuńDziękuję za poprawienie błędów. Człowiek jak sam siebie sprawdza to tego nie widzi.
Świetny szablon a kolorystyka... *-* uwielbiam takie kolory! Więc szablon już mnie uwiódł :) Zaraz... 48kg przy ok 165cm?! Tak mi się wydaje, że ma niedowagę.. musi więcej jeść.. przepraszam, musiałam xD
OdpowiedzUsuńOpowiadanie zaczyna się naprawdę ciekawie.
pozdrawiam, czekam na kolejny rozdział i życzę weny
[apotelesmatis.blogspot.com]
Tak ona ma niedowagę. To wynika z tego, że bardzo mało je - to zamierzone. Chciałam, aby to było dla niej charakterystyczne.
UsuńŚwietnie się czyta tego typu blogi. : )
OdpowiedzUsuńMoże wpadniesz i skomentujesz ? Zapraszam:
nedostepna.blogspot.com